Łączna liczba wyświetleń

piątek, 30 sierpnia 2013

rozdział 17

                                                       niesamowity dzień
                                          (z perspektywy chłopaków)

minato- wstawaj.wstawaj! NO WSTAWAJ WKOŃCU!!!
zaspany naruto- co jest... która jest godzina?- powiedział zaspany blondyn
minato- około trzeciej rano, a co?
naruto- PO CO MNIE...- przerwał mu jego ojciec zakrywając mu tważ ręką
minato- ciszej bo obudzisz sakure, ubierz się i porozmawiamy na dole

po paru minutach już był na dole, i zaczeli rozmawiać , uzumaki dowiedział się tylko że idzie na specjalny trening tylko dla niego
minato- masz już 18 lat więc zabiore cię na specialny trening
minato- ale najpierw musimy coś zjeść- dodał otwierając szulade pełną ramenu
troche póżniej kiedy czerwonowłosa się obudziła i zobaczyła jaki syf zostawili jej męszczyźni wściekła się i krzykneła - MINATO!!! NARUTO!!! NOGI WAM Z DUPY POWYRYWAM!!!
kiedy to krzyczała blondyni byli już jakieś 600 metrów od domu
minato- chodźmy szybciej
naruto- dlaczego?
minato- bo chyba słyszałem twoją matke

po paru godzinach obudziła się rużowowłosa, jak tylko zauważyła że jej chłopaka nie ma w łużku, strasznie się zdziwiła
zeszła na duł gdzie już były kushina i aiko, które jadły śniadanie
sakura- gdzie jest naruto?
kuschina- poszedł na trening z ojcem

w czsie którym dziewczyny jadły śniadanie blondyni trenowali coraz ciężej
i nagle bez powodu, ziemia zaczeła się trząść, a jaskini się walić
a niebieskoocy zostali rozdzieleni, minato prubował się dostać do swojego syna, ale nie mugł się przedostać
chłopak w rym czasie prubował się wydostać z pod głazów, przestraszony utwożył rasengana który rozbłysnoł na żłoto i wsiąknoł w jego ręke, a potem na jego ręce pojawił się mały złoty smok ze srebnymi końcówkami łusek owinięty w okuł jego ręki
smok rozłożył skrzydła króre były jak tarcza i obroniły blondyna przed kamieniami, nasrępnie smok stał się wirującym powietrzem, które zdmuchneło głazy
męszczyźni uciekli z jaskini a ona się zawaliła,  smok po chwili wsiąknoł w ręke
minato- co to było?
naruto- nie wiem, ale o było potęrzne...
po chwili zobaczyli tą samą zakaptużoną postać która zniszczyła stare mieszkanie chłopaka
naruto- TO TY!! KIM WUGULE JESTEŚ?!
zakaptużony człowiek- jestem twoim najgorszym koszmarem, i dopilnuje żeby spełniła się legęnda
naruto- KIM TY JESTEŚ?! O JAKĄ LEGĘNDE CI KURWA CHODZI?!-krzyknoł zdenerwowany
minato- czy ty jesteś z akatsuki?- spytał minato
kapturek- Nazwij mnie cień, a jeśli chodzi o legęnde... to dowiesz się wkrutcezłowrogo
cień- i nie. Nie jestem z akassuki, przy mnie oni mogą schować się pod łużkiem i płakać-dodał i rozpłynoł się w powietrzu
kiedy tylko wrucili do domu, dziewczyny zasypywały ich pytaniami
ale oni na mało które mogli odpowiedziać
naruto najbardziej dręczyły trzy pytania
1.Kim jest ta zakaptużona osoba?
2.O jaką legęde mu chodziło?
3. co to za nowa technika?
---------------------------------------------------------------------------------------------
CDN?

sorki że tak puźno i że to nie część 3, ale prubowałem ją skończyć ale nie zdążyłem, więc dostaniecie rozdział 17

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

rozdział 16 cz 2

                                                              Wspomnienia sakuke

Obudziły mnie wrzaski na korytarzu, chcąc nie chcąc musiałem wstać i to sprawdzić.
Widok był...jak by to ująć ''porażający''? mianowicie: Karin z wielką furią trząchała Hozukim, który był ledwo przytomny.
Sui- puuuszszszczajjj mmnieee tyyy wwiieeedźmmooo
Karin- powiedz mi gdzie jest Sasuke! ty parszywa cholerna małpo, bezmuzgi padalcu, pierdolnięty...
i nagle białowłosy puścił na nią bełta przerywając jej w pół zdania.
Karin- FUUUJJJJJ!!!!!!!
Tak go pierdolneła że minoł Uchihe w locie i wylądował na drugim końcu korytarza nieprzytomny i zarzygany.
mój własny rzołądek podjechał mi do gardła, więc ewakułowałem sie z tamtąd. postanowiłem sie wykąpać ale nie zauważyłem moich rzeczy.
Sasu- co do kurwy?- doszedłem do wniosku że to nie mój pokuj. zrezygnowany i z bulem głowy który mnie irytował ruszyłem na ''poszukiwania'' własnego pokoju.
Na tym piętrze było 5 pokoi. Na prawo od schodów z tego co pamiętam był pokuj Suiego, na przeciwko Karin, mój był obok białowłosego, czyli to ten na przeciwko.
Sasu-więc w czyim pokoju spałem? czy to była Karin? chyba mi sie to śniło- myślałem biorąc zimny prysznic. musiałem wytrzeźwieć.
Po opuszczeniu hotelu ruszyliśmy w poszukiwaniu informacji na temat Akatsuki a dokładnie  Uchiha Itachiego.
Polowanie na Łasica czas zacząć !!!


Po 7 tygodniach miałem opracowany plan zabicia tego zdrajcy, wiedziałem już wystarczająco żeby go pozbawić życia.
zmierzaliśmy właśnie w kierunku kryjówki Itachiego. analizowałem plan w razie jakichś nie powodzeń.
Karin- wyczuwam dwa skupiska dosyć potęrznej czakry na północny-wschód.
Sui- no to zacznie sie zabawa!
najpierw ruszam ja, potem włączyć ma sie Hozuki, a w ostateczności Juugo (choć wolałbym tego uniknąć), Karin zostaje jako wsparcie medyczne.
Ruszyłem przodem jednocześnie aktywując sharingan, dostrzegłem go i jego przydupasa Kisame.
Itaś- Kisame zostaw go mnie poradze sobie sam, ruszaj dalej. dogonie cie.
Rybcia- jak se chcesz. lider będzie zły jak spuźnisz sie na kolacje.
Gdy go zobaczyłem ogarneła mną wściekłość!
Mierzyliśmy sie spojrzeniami.
Sasu- teraz cie zabije i dokonam zemsty.
Itaś- nic nie wiesz Sasuś. i tak nic nie wskurasz bo jesteś za słaby.
Sasu- NIE MÓW DO MNIE SASUŚ!!!!!!
Normalnie go nienawidze! jak on wogule śmie tak do mnie mówić! wyciągnołem katane i natarłem na niego.
I tak rozpoczoł sie pojedynek między ''ostatnimi'' przedstawicielami klanu Uchiha. była to wspaniała walka, lecz nie potrwała długo ponieważ Itachi został przebity kataną Sasuke.  gdy leżał ''umierający'' a nad nim klęczał jego młodszy brat dotknoł dwoma palcami jego czoła.
Itaś- mój mały ototo. to nie ja odpowiadam za masakre klanu. dam ci rade uważaj na Madare Uchiha, on żyje. jednak nadal jesteś za słaby by mnie zabić. żegnaj.
Po tych słowach zamienił sie w stado kruków i odleciał a zszokowany Sasuś nadal klęczał w tym samym miejscu co przed chwilą. po chwili w szoku.
Sasu- ŻE CO?!!!!!!!
Nie mogłem w to uwierzyć! jak to nie on odpowiada za zabicie mojej?.... naszej?...rodziny.
Sasu- NIECH CHOLERA WEŹMIE TO WSZYSTKO. ITACHIIIII!!!!!!WRACAJ MI TU!!!!!!!!!!
Kilka kilometrów od miejsca walki braci Uchiha węrował sobie pewien niebiesko skury facio (RYBOMEN lub RYBCIA ;-] jak kto woli dop.aut) w czarnym płaszczyku w czerwone chmurki, który był znakiem rozpoznawczym organizacji  Akatsuki. nagle zmaterializowało sie koło niego stadko kruków, które przybrało postać jego kumpla.
Rybcia- co tak długo? starzejesz sie Łasic, jeszcze 5 min a spuźnił byś sie na kolacyjke (niebieski sie uśmiechnoł/ zrobił wyszczerz w stylu Naruciaka czyli ''banan'').
Itaś- a co dziś na kolacje tak a propo?
Rybcia- blondi mówił że sushi,chyba?
Itaś- a dlaczego chyba?
Rybcia- bo jak wychodziliśmy to nie było żadnych ryb w lodówce.
Itaś- a przypadkiem nie wkurwiłeś go?
Rybcia- nie. ja sie tylko spytałem na jaki mu rozmiar kupić stanik i czy ma być zwykły czy push-up? chciałem być miły!
Itaś- no to jednak sushi (a la Kisame).
I tak oto wędrowali w strone kryjówki która była już nie daleko.
Gdy starszy Uchiha zmierzał w kierunku kryjówki, reszta członków ekipy Hebi dołączyła do lidera czyli Saska.
Sui- to gdzie ta walka o której mówiłeś?
Sasu- nie będzie żadnej walki puki czegoś nie wyjaśnie.
Karin- a o co chodzi?
Sasu- cholerna Łasica.
Karin, Sui- JAKA ŁASICA?!
Polowanie na Łasica nie wypaliło.

Po tym przykrym (jak dla kogo dop.aut) wydarzeniu Hebi postanowiło dołączyć do większej organizacji. tylko mają problem: muszą ją najpierw znaleźć?!
Łasice zgubiono. Akatsuki znaleziono.
Hebi u Liderka w gabinecie omawiają warunki przystąpienia do Akasiów.
Liderek- warunkiem waszego przyjęcia jest sprowadzenie hachibi. zgadzacie sie?
Sasu- tylko tyle? a gdzie jest Itachi?
Liderek- Uchiha przebywa na chorobowym.
I ta oto Sasio i reszta łapie byka za rogi. byczek sie stawiał ale ''przegrał'' i przytaszczyli go do Akasiów.
Jakie było ich zaskoczenie jak jinchuriki zamienił sie w macke ośmiornicy.
Im to sie nie dziwie że sie nabrali. ALE JA?!
siedzimy tu już ze dwa tygodnie, a cholernej łasicy nadal nie widać?!
Sasu- kurwa jak ja go nienawidzę!
Karin- kogo?
Sasu- pierdolonego itachiego!!
Sui- i to jest przykłat braterskiej miłości  ( to nie yaoi dop. aut.)
Karin- to ty masz brata? równie przystojny?
Sui- typowe babskie rozumowanie. nawet go na oczy nie widziała a już na niego leci!
Sasu- siedze z idiotami
w tym właśnie momencie wszedł Deidara a za nim Konan.
Sui- (gwizd) ale laski!
Dei- CZEMU WSZYSCY BIORĄ MNIE ZA BABE!!!TYLKO NIE PYTAJ CZY JESTEM DZIEWCZYNĄ!!!
Sui- a jesteś chłopakiem?
Dei- NIE!!! ZNACZY TAK!!!
Rybcia- CZY WSZYSCY SŁYSZĄ?! DEIDARA SIE PRZYZNAŁ ŻE JEST BABĄ!!!!!!!
akatsuki- NAREŹCIE!
wściekła blondi opuściła pomieszczenie.
Dei- żeby tak mnie upokorzyć. cholerny kisame, ide po tasaka i tym razem napewno przerobie go na sushi.- myślał
Hidan- kto obstawiał że przyzna sie w tym miesiącu?
Kakuzu-już sprawdzam- wyciągnoł notes i sprawdził
i nagle wyskoczył tobi z za drzwi
Kakuzu- TOBI?!- wykrzyknoł zdziwiony
wszyscy spojrzeli na postać w pomarańczowej masce
tobi- ale ja nic nie zrobiłem. tobi is a good boy!
Kakuzu- tobi obstawił że Dei sie dziś przyzna że robi za tranwestyte.
Hidan- Ile jest już puli?
Kakuzu- p-p-p-p-pięć tysięcy!
tobi- hę?
Rybcia- tobi jest bogaty?!
Kakuzu- kurwa odkładaliśmy przez 3 lata, a ten skurwysyn musiał zgadnąć!
wszyscy wpomieszczeniu (prucz Hebi) patrzyli to na szarowłosego to znowu na MASKMENA.
Cisze panującom w pomieszczeniu przerwał wstający Uchiha kierujący sie do wyjścia.
Nadal nie mógł znaleźć ani dowiedzieć sie gdzie przebywa jego brat.
 tydzień puźniej w gabinecie głowy organizacji.
Liderek- jest misja dla was. macie tu liste rzeczy które są nam potrzebne- podał zwój czarnowłosemu i kontynłował- macie zdobyć wszystko co jest na liście.zrozumiano?
gdy czytałem zwój niewierzyłem swoim oczom.
Sasu- jedzenie, broń, leki rozumiem ale żeby: żel do włosów dla Hidana, podpaski dla Konan, kolorowe gumki i spinki do włosów dla Deia, ekonawóz dla Zetsu, misio-żelki Haribo dla tobiego i super wytrzymała nić dentystyczna dla rekinów dla Kisame! tego to ja już nie rozumiem!
Sasu- rozdzielamy sie: Karin ty bierzesz Konan, Deia i Kisame! Sui ty Hidana, Zetsu i tobiego! ja i Juugo zajmiemy sie resztą.
Sui- zwariowałeś?! 10 litrów żelu, eko-gówno i gumi-misie?! czemu ja a nie Karin?
Sasu- jak wolisz podpaski i kolorowe gumeczki to prosze bardzo.
Sui- yyyyyy...to ja już wole eko-gówno.
''zakupy'' zajeły nam kilka godzin. spotkaliśmy sie prawie wszyscy w umuwionym miejscu, brakowało tylko czerwonowłosej.
Sasu- a gdzie Karin?
Sui- widziałem ją w kosmetycznym 3 godziny temu.
Juugo- kto po nią pujdzie?
Sasu- niech pujdzie Sui.
Sui- powaliło cię?!
Sasu- ja ją prędzej zabije, a wy sie tak "dobrze" dogadujecie.
Po znalezieniu towarzyszki ruszyli w droge powrotną. gdy znaleźli sie w kryjówce czarnowłosy poszedł zameldować o powrocie.
blondi- te Uchiha ty i twoje pieski macie sie zgłosić do pokoju 13.
chcąc nie chcąc wruciłem sie po reszte i udaliśmy sie do wskazanego pokoju.
wszedłem pierwszy, za biurkiem siedział jakiś czerwonowłosy guwniarz.
Sasori- siadaj. jako shinobi miałeś podstawowe szczepienia?
Sasu- yyy... tak,chyba tak.
Sasori- portki w duł, kłać się na leżanke, a ty tobi wiesz co masz robić...
zrobiłem to co chciał z lekkim ociąganiem, i nagle zobaczyłem tobiego z wieeeelką strzykawą

bul był nie do zniew... nie do znie... kurwa, poprostu bolało jak cholera !!!!
Po zabiegu kierowałem sie w strone swojego pokoju, po wejściu od razu walnołem sie na wyrko, dupa bolała mnie niemiłosiernie.
następnego dnia godz. 8.15 wybrałem sie pod prysznic. wychodze z pokoju, a przy łazience kolejka ( kurwa, wielka i potężna oganizacja, a mają jedną łazienke!! dop. saska)
stanołem w kolejce, byłem gdzieś 10... stałem tak jakiś czas, aż blądi zaczoł walić w drzwi
Dei- no wyłaś konan! jak długo będziesz jeszcze tam siedzieć?!
Konan- długo! nogi ogolisz sobie puźniej!
część osub stojacych w kolejce rykneła śmechem, a zażenowany blondi warczał i zgżytał zęmbami, ja tylko przewruciłem oczami.
po długim czekaniu nadeszła wreszcie moja kolej.
i tak minoł kolejny tydzień w którym nie było nic ciekawego, aż do dnia w którym....

CDN? sie jeszcze zobaczy :D

mają być komentarze bo zawiesze bloga

piątek, 2 sierpnia 2013

rozdział 16 kolejny specjalny

 to rozdział (albo pół ) współautorki oceńcie to i pamiętajcie że jak będzie 5 komów to od razu dodam cz. 2


czy kiedyś zastanawialiście się co robił sasuke u orochimaru? dlaczego od niego odszedł?
jak powstało hebi? jak trafił do akatsuki i zabił itachiego?
i najważniejsze, dlaczego wrucił do wioski??????
jeśli tak to macie tu odpowiedź na dręczące was pytania. chyba...
więc siadać i czytać... nie zapomnijcie o komentarzach :D

                                             Wspomnienia sasuke

mineło już 3 lata od opuszczenia konochy. było już grubo po 23.59,wykompany kładłem się do łużeczka,po ciężkim treningu z gadem i okularnikiem byłem padnięty.
musiałem jeszcze położyć miją katane pod poduszką, bo mieszkając tu przekonałem się  żeby mieć broń pod ręką i lekki sen. po około 10 minutach poszłem lulu
nic mi się nie śniło. Nagle poczułem czyjąś obecność w pokoju, ignorując to uczucie spałem dalej
po chwili poczułem jak coś mokrego i śliskiego przesuwa się po mojej klacie
pomyslałem że to znowu jakiś wąż orochimaru wlazł mi do pokoju i uzadził sobie przechacke po mnie, tak jak to było kiedyś
starałem się go stroncić intruza, gdy poczułem jak coś mnie łaskotało po twarzy
-to śierść czy włosy- pomyślałem i uchyliłem powieki. to co zobaczyłem wstrząsneło mną
to "coś sliskiego" co uważałem za węża,NAPRAWDĘ BYŁO JĘZYKIEM TEGO PIEPRZONEGO GADA OROCHIMARU!
od razu aktywowałem sharingana i upierdoliłem gadowi łep ( i tak go nie używał, wolał jęzor D.A )
jak się okazało że ten skurwiel był nagi, ja z obrzydzenia zwymiotowałem...
kiedy z obrzydzeniem upewniłem się że nie żyje (niech spoczywa w gnoju D.A)
zabrałem manatki i postanowiłem uciec
skoro mam go z głowy ( bez głowy D.A) spierdalam zanim ten jego przydupas się zorientuje
po opuszczeniu kryjówki udałem się na zachód. zabrałem ze sobą juugo i suigetsu
udaliśmy sie do opuszczonej kryjówki sannina. sui prowadził bo znał droge.po kilku godzinach dotarliśmy do groty w lesie.
białowłosy wszedł pierwszy ja i rudy ruszyliśmy za nim . po pięciu minutach od wejścia głowa suigetsu zmieniła sie w wode po uderzeniu patelnią ( świetna broń, skuteczna i podręczna D.A)
a jakaś postać z bojowym okrzykiem rzuciła sie w naszą stronę.
-Sasukeeeeee-kuuuun!!!-krzykneło ''coś'' czerwonego.
-o nieeeeee to KARIN!!!!!!!!!-pomyślałem przerażony.
ten głos przyprawia mnie o ciarki. zachowuje  sie jak te pierdolniente fanki z konoha. za bardzo przypomina Sakure,nawet kolor włosów mają z tej samej palety barw tylko różowa sie wybieliła.
-te ruda zmieniłaś kunai na patelnie? a ja myślałem że to blondynki są głupie- palnoł hozuki, za co oberwał patelnią powtórnie, lecz już nie zmienił sie w kałużę tylko z jękiem zaliczył glebe
- spokuj- powiedziałem. miałem dosyć tych kutni. zabardzo przypominają team 7, a to sie źle skończy dla mojej psychiki
ruszyliśmy w głąb kryjówki w poszukiwaniu żarcia, oczywiście przygotowanie zwaliliśmy na babe.
-mam nadzieje że nas nie potrujesz-powiedział Sui. Karin prychneła i zabrała sie za obiadek.
wieczorem w pewnym pokoiku przy pewnym stoliczku pewien młokos układa pewien plan założenia organizacji pewnie przestępczej o działalności pewnie o podłożu terrorystycznym ( podruba akatsuki :D D.A)
przy śniadaniu które ledwo dało sie zjeść ( podziękowania dla karin D.A)dzięki pochwałą suigetsu na talent kucharki
-zakładam organizacje, przyłączycie się?-powiedziałem
-ja z miłą ch....-mówiła czerwonowłosa
-ty to byś wszędzie za nim poleciała-przerwał jej białowłosy
-phf Sasuke-kun powiedz mu żeby mnie nie obrażał-poskarżyła sie ruda
-ide z tobą-powiedział Juugo
-widzisz i tak ma cie w dupie-sui
-wcale nie prawda-spojrzała na mnie błagalnie
postanowiłem sie ulotnić za nim zaczną swoją wojne!
-skoro wszyscy sie zgadzacie to wyruszamy jutro rano-rzuciłem na odchodne i udałem sie do tymczasowego lokum.
wyruszyliśmy skoro świt (czyli o godz. 10:36, z powodu kłutni ''małżeńskiej'').po drodze zaczeliśmy wymyślać nazwe dla drużyny, były różne propozycje:
Karin krzykneła- team Sasuke-kun
Sui powiedział pokazując oba kciuki- super team
Juugo popatrzył w niebo i powiedział spokojnie- a może Hebi
Sasu- mnie to pasi.
Sui- te ekipa! idziemy do kraju fal po kubikiribocho
Karin-a co to takiego?
Sasu-to miecz należący do jedneg z Siedmiu Mistrzów Miecza. a po co ci on?
Sui-przecież ci mówiłem.
Sasu-aha.
Po przybyciu na miejsce, Sasuke doprowadził pozostałych do grobu Zabuzy i  Haku.
 po zabraniu tego co mieli zabrać ruszyli w stronę mostu.
Sui- Most Wielkiego Naruto. co to wogule za imie? ( a rasenganem w zęby chcesz?! dop.Naruto)
Sasu- mojego przyjaciela yyy...- cholera wymskneło mi sie
Sui- TWOJEGO?! no kto by pomyślał że wielki pan Sasuke Uchiha ma przyjaciela?
Sasu- nie twój zasrany interes!- i kto tu ma głupie imie?
Poszli szukać miejsca na nocleg. gdy znaleźli hotelik i sie zameldoeali (oczywiście pod zmienionymi nazwiskami dop.aut) Uchiha wybrał sie do baru, usiadł przy barze i już miał zamawiać kiedy obok niego zmaterjalizował sie białowłosy.
Sui- poprosimy 2 butelki sake.
Sasu- a ty co tu robisz?zaraz zleci sie reszta a ja miałem napić sie w spokoju.
Sui- przecież sam pić nie będziesz, a po za tym wyczułem darmowe sake, no chyba mi nie odmuwisz?
Sasu- dobra.
Zrezygnowany zabrałem sie za swoją butelke, prubując stłumić swoje cholerne wyrzuty sumienia. czemu one ciągle wracają.ale wiem że na jednej sie nie skończy.
Po kilku butelkach Hozuki udał sie do hotelu a ja zostałem pić dalej. Po kilku godzinach ledwo już kontaktowałem więc postanowiłem wrócić do pokoju.
-czekaj ile ja...hik...dokładnie wy-wypiłem- myślałem- z su-suiem chy-chyba  3...hik....a potem?- nie mogłem sie doliczyć-to....3 czy 8? po 5 przestałem liczyć.
Gdy doszłem do hotelu i wspinałem sie po schodach starałem przypomnieć sobie po której stronie jest mój pokuj. po prawo czy po lewo?
stanołem na środku korytarza i patrzyłem raz w prawo raz w lewo. wybrałem ten po lewo.
Ledwo wtoczyłem sie do pokoju od razu obierając kierunek łużko, od razu się na niego walnołem (tylko coś było nie równe), od razu zasnołem.
Ranek następnego dnia był najgorszym jaki przeżyłem. zostałem brutalnie zwalony z łużka i ogłuszony krzykiem o wysokiej częstotliwości ( dziwne że szyby z okien nie wyleciały dop.auto ).
Podnosząc sie z podłogi ujrzałem czerwone kudły (oho nie dobrze!! ), wyprostowałem sie i spojrzałem na postać z drugiej strony łużka, zbytnio nie kontaktowałem więc zajeło mi troche czasu zanim skojarzyłem KTO tam stoi.
Sasu- a ty to kto?-patrzyłem na wściekłom dziewczyne o czerwonych włosach i zielonych oczach. Chyba zamierzała coś powiedzieć ale mój rzołądek dał o sobie znać i nie czekają rzuciłem sie w kierunku łazienki w celu wypuszczenia pawia na spacer do kibla.
po 15 minutach jak wruciłem do pokoju  nikogo tam nie było, wzruszyłem ramionami i poszłem spać dalej.
obudziły mnie wrzaski na korytarzu...

koniec części pierwszej
CDN...
a jak chcecie reszte to ma być minimum 5 komentarzy... JASNE?!